Stan wojenny - 39. rocznica wprowadzenia
Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęły się już w
październiku 1980 r. Opracowaniem stosownych planów zajął się w wielkiej
tajemnicy Komitet Obrony Kraju i działający na jego polecenie Sztab Generalny
WP, a także MSW. Prace postępowały w szybkim tempie.
Już 12 listopada 1980
r. gen, Jaruzelski (wówczas jeszcze tylko szef MON) poinformował na posiedzeniu
KOK, że „przygotowany został zestaw niezbędnych aktów prawnych dotyczących stanu
wojennego”. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Obrony Narodowej były gotowe do
wprowadzenia stanu wojennego już w połowie marca 1981 r., jednak mimo nacisku
„przyjaciół” ze wschodu, a także rodzimego betonu partyjnego, z ostateczną
decyzją zwlekano jeszcze ponad pół roku.
Bubel prawny
Organem uprawnionym do wprowadzenia stanu wojennego była - zgodnie z
konstytucją PRL - Rada Państwa. Możliwość taką przewidywał art. 33 ust. 2
Konstytucji: „Rada Państwa może wprowadzić stan wojenny na części lub całym
terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jeżeli wymaga tego wzgląd na
obronność lub bezpieczeństwo państwa. Z tych samych powodów Rada Państwa może
ogłosić częściową lub powszechną mobilizację”.
Z możliwością legalnego - z
formalnoprawnego punktu widzenia - wprowadzenia stanu wojennego był jednak
pewien problem. W ówczesnym ustawodawstwie polskim nie było bowiem (poza
wspomnianym zapisem w konstytucji) żadnej regulacji prawnej dotyczącej tzw.
stanów nadzwyczajnych. Nie było „ustawy o stanie wojennym” ani „ustawy o stanie
wyjątkowym” (to drugie pojęcie nie występowało w ogóle w Konstytucji PRL). Lecz
aby wprowadzenie stanu wojennego, a następnie egzekwowanie jego przepisów, mogło
mieć choćby pozory legalności, posunięcie takie musiało mieć podstawę prawną o
randze ustawy. Konstytucja PRL przewidywała istnienie dwóch rodzajów aktów
prawnych o mocy ustawy: ustawy wydawane przez Sejm i dekrety z mocą ustawy
(podlegające zatwierdzeniu przez Sejm na najbliższym posiedzeniu) uchwalane
przez Radę Państwa. Ta jednak mogła wydawać dekrety wyłącznie w okresach między
sesjami Sejmu. Zaś 13 grudnia 1981 r. jesienno - zimowa sesja Sejmu PRL właśnie
trwała.
Mimo tego ówczesny przewodniczący Rady prof. Henryk Jabłoński już po
północy 13 grudnia 1981 r. wystosował do wszystkich członków Rady Państwa pismo
następującej treści: „Zwołuje się posiedzenie sesji nadzwyczajnej Rady dnia 13
grudnia 1981 o godz. 01.00...”.
Powiadomieni o nadzwyczajnej sesji
członkowie Rady Państwa zostali przewiezieni wojskowymi samochodami do siedziby
przewodniczącego Rady - Belwederu. W niewielkim pałacyku było pełno wojskowych.
Byli to - o czym nie wszyscy obecni początkowo wiedzieli - wszyscy członkowie
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego - nie przewidzianego żadnym prawem organu,
który pod wodzą gen. Jaruzelskiego ukonstytuował się tej właśnie nocy.
Po
otwarciu posiedzenia przez prof. Jabłońskiego głos zabrał najwyższy rangą z
obecnych na sali wojskowych - wiceminister obrony narodowej, gen. Tadeusz
Tuczapski. W stanowczych słowach stwierdził on, że w zaistniałej sytuacji
odpowiedzialność za kraj przejmuje wojsko, zaś Rada Państwa musi wprowadzić stan
wojenny. Jego twierdzenia nie wywołały dyskusji. Spośród 14 obecnych na
posiedzeniu członków Rady Państwa pod dekretem o stanie wojennym i decyzją o
wprowadzeniu stanu wojennego nie podpisał się tylko jeden - przewodniczący
stowarzyszenia PAX, Ryszard Reiff (odwołany niedługo później ze składu Rady).
Aresztowania
Gdy odbywało się posiedzenie Rady Państwa, stan wojenny w praktyce już trwał.
Jeszcze przed północą do mieszkań wytypowanych wcześniej osób - najczęściej
członków „Solidarności” - wkroczyli funkcjonariusze SB i milicji. Dokładna
liczba zatrzymanych w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. nie jest znana, lecz
według wszelkiego prawdopodobieństwa przekroczyła ona 10 000 ludzi. Większość z
nich umieszczona została w ośrodkach internowania..
Miliony Polaków
dowiedziały się o wprowadzeniu stanu wojennego dopiero o godz. 6 rano, kiedy to
radio i telewizja zaczęły transmitować przemówienie gen. Wojciecha
Jaruzelskiego. I Sekretarz PZPR, a zarazem szef rządu i minister obrony
narodowej przedstawiał sytuację kraju w czarnych barwach.
„Ojczyzna nasza
znalazła się nad przepaścią” - mówił generał i uzasadniał: „Padają wezwania do
fizycznej rozprawy z czerwonymi, z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się
wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy.
Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań.
Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja
przybrały rozmiary klęski”.
Odpowiedzialnymi za taki stan kraju mieli być,
według Jaruzelskiego, przywódcy „Solidarności”.
Społeczeństwo bezprawne
Stan wojenny spowodował drastyczna redukcję - i tak niewielkich - swobód
obywatelskich, jakimi cieszyli się mieszkańcy PRL. Z umieszczonych w miejscach
publicznych afiszy Polacy dowiedzieli się m.in. że: „Zakazane zostało zwoływanie
i odbywanie wszelkiego rodzaju zgromadzeń, pochodów i manifestacji, a także
organizowanie i przeprowadzanie zbiórek publicznych oraz imprez artystycznych,
rozrywkowych i sportowych bez uprzedniego uzyskania zezwolenia właściwego
terenowego organu administracji państwowej, z wyjątkiem nabożeństw i obrządków
religijnych odbywających się w obrębie kościołów, kaplic i innych miejsc
przeznaczonych wyłącznie do tego celu;
Zakazane zostało rozpowszechnianie
wszelkiego rodzaju wydawnictw, publikacji i informacji każdym sposobem,
publiczne wykonywanie utworów artystycznych oraz użytkowanie urządzeń
poligraficznych bez uzyskania zgody właściwego organu;
Zawieszone zostało
prawo pracowników do organizowania i przeprowadzania wszelkiego rodzaju strajków
i akcji protestacyjnych.”
Represyjny potencjał prawodawstwa stanu wojennego
był wręcz niezwykły. Dość wspomnieć, że przy uwzględnieniu możliwości
zastosowania tzw. trybu doraźnego, najwyższy wymiar kary groził za ponad 80
przestępstw. W trybie tym sąd - bez względu na ustawowe zagrożenie danego
przestępstwa - nie mógł wymierzyć kary niższej, niż 3 lata więzienia , zas w
przypadku, gdy górna granica „normalnego” wymiaru kary za dane przestępstwo
wynosiła 8 lub więcej lat pozbawienia wolności, mógł wymierzyć nawet karę
śmierci bez prawa do apelacji!
Internowania i ograniczenia
Najbardziej powszechną formą represji wobec działaczy opozycji było
umieszczenie w ośrodku dla internowanych. Ośrodki te utworzone były najczęściej
w aresztach i więzieniach, zaś przebywający w nich poddani zostali tym samym
regułom, co tymczasowo aresztowani. Decyzje o internowaniu podejmowali
komendanci wojewódzcy MO, a od stosownego postanowienia nie przysługiwało
odwołanie.
Według oficjalnych danych przez „internaty” przeszło 10 131 osób.
Lecz stan wojenny dotknął - choć może nie w tak drastyczny sposób - nie
tylko tych, którzy trafili do „internatów” czy więzień. I tak np. w pierwszych
miesiącach stanu wojennego obywatele nie mogli opuszczać miejsca stałego
zamieszkania bez zezwolenia terenowego organu administracji państwowej. Wydawana
przez lokalnego urzędnika decyzja była ostateczna - tzn. jeśli urzędnik uznał,
że dana osoba nie musi jechać - to osoba ta prostu nie miała prawa opuścić
swojej miejscowości.
Innym drastycznym posunięciem władz stanu wojennego
było całkowite przerwanie łączności telefonicznej. Skutkiem tego posunięcia było
nie tylko utrudnienie szeregu międzyludzkich kontaktów. W istocie rzeczy, do
liczby śmiertelnych ofiar stanu wojennego należałoby doliczyć tych, którzy
zmarli dlatego, że nie można było wezwać do nich pogotowia. Ile było takich
przypadków - do dziś nie wiadomo.
Jawnej cenzurze podlegała korespondencja..
Przez kilka pierwszych miesięcy stanu wojennego (do maja 1982 r.) obowiązywała
też tzw. godzina milicyjna (początkowo od 22:00 do 6:00, później od 23:00 do
5:00). Każdy (z wyjątkiem funkcjonariuszy odpowiednich służb, lub osób
pracujących na nocną zmianę) przebywający w czasie „godziny milicyjnej” w
miejscu publicznym narażał się na zatrzymanie i postawienie przed kolegium do
spraw wykroczeń, które mogło go w trybie przyspieszonym skazać na karę do
miesiąca aresztu.
Kilkaset największych przedsiębiorstw - PKP, wszystkie
kopalnie, huty, cały transport, telekomunikacja, porty, a także 129 największych
zakładów przemysłowych zostało zmilitaryzowanych. Ich pracownicy zostali poddani
rygorom obowiązującym żołnierzy w czasie wojny. Odmowa wykonania polecenia
służbowego w przedsiębiorstwie objętym militaryzacją mogła - jak już zostało
wspomniane - zakończyć się nawet karą śmierci.
Istotnym posunięciem władz
stanu wojennego było zawieszenie działalności całego szeregu legalnych uprzednio
(i nawet niekoniecznie wyraźnie opozycyjnych) organizacji.
12 grudnia 1982
r. gen. Jaruzelski poinformował w telewizyjnym wystąpieniu, że zdaniem Wojskowej
Rady Ocalenia Narodowego zaistniały warunki do zawieszenia stanu wojennego. 19
grudnia Rada Państwa podjęła decyzję o zawieszeniu stanu wojennego z dniem 31
grudnia 1982 r. Zwolniono wówczas 1, 5 tys. przebywających jeszcze w ośrodkach
odosobnienia internowanych, ale w więzieniach pozostało drugie tyle osób. Było
wśród nich 11 czołowych działaczy „Solidarności” i KOR - u, którym władze PRL
zmieniły status z internowanych na tymczasowo aresztowanych. Ludzie ci mieli
stanąć przed sądem za podjęcie działań zmierzających do obalenia przemocą
ustroju państwa.
Zniesienie bez znoszenia
Formalne zniesienie stanu wojennego nastąpiło 22 lipca 1983 r. Nie oznaczało
ono jednak w żadnym stopniu zmiany kursu władz wobec opozycji. Znaczna część
represyjnych przepisów, które pojawiły się wraz ze stanem wojennym, pozostała w
mocy. Co więcej, szczególnie represyjne ustawodawstwo zostało uchwalone w
momencie uchylenia stanu wojennego. Klasycznym przykładem prawodawstwa z okresu
po stanie wojennym był m.in. niezwykle pomysłowo opracowany art. 282a kodeksu
karnego:
„Kto podejmuje działanie w celu wywołania niepokoju publicznego lub
rozruchów, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tej samej karze podlega,
kto organizuje lub kieruje akcją protestacyjną prowadzoną wbrew przepisom
prawa”.
Pod tak skonstruowany paragraf można było podciągnąć wszelkie
przejawy działalności opozycyjnej. Okres ostrych represji władz wobec opozycji
trwał (z różnym nasileniem) do 1986 r.
(ppp)