Zanim była „Solidarność” cz.II
Od Radomskiego Czerwca’76 do ROPCiO
I.
Od dramatycznych wydarzeń radomskiego czerwca upłynęły 44 lata. Warto więc przypomnieć sobie ten czas, kiedy to epitet “radomski warchoł” stał się, wbrew intencjom komunistów, powodem do dumy. Warto też pamiętać, że był to moment, kiedy po raz pierwszy od 1956 roku Polska stanęła solidarnie przeciw pasożytniczej władzy. Bez Radomskiego Czerwca nie byłoby Sierpnia 1980.
24.06.1976 r. w transmitowanym przez radio i telewizję przemówieniu
sejmowym premier PiotrJaroszewicz przedstawił “propozycję” podwyżki cen
żywności. Przewidywał on wzrost cen mięsa i wędlin średnio o 69%, cukru - prawie
o 100%, a także, choć w nieco mniejszym stopniu, cen innych artykułów
żywnościowych. Najuboższe grupy ludności odczułyby podwyżkę najsilniej. Nowe
ceny miały obowiązywać od 27.06.Sejm podjął uchwałę akceptującą projekt rządowy
i zalecił poddanie go pod “konsultacje” z załogami zakładów pracy.
25
czerwca w radomskich Zakładach Metalowych im. Waltera tuż po rozpoczęciu
pierwszej zmiany, o godzinie 6.30, nie podjął pracy wydział P-6, zatrudniający
636 osób. Robotnicy zgromadzili się przed budynkiem dyrekcji Zakładów
Metalowych. Do wiecujących wyszedł dyrektor naczelny “Waltera” – Błoński i
dyrektor do spraw pracowniczych – Skrzypek; obaj usiłowali nakłonić zebranych do
podjęcia pracy. Około godziny 8.10, 1000-osobowy pochód robotników “Waltera”
wyszedł poza bramy fabryki zabierając ze sobą 3 wózki akumulatorowe. Część
pracowników powróciła do zakładu, większość jednak wyruszyła pod Zakłady Sprzętu
Grzejnego przy ulicy 1905-go roku (“Polmetal” – „Acanta”), druga grupa licząca
około czterystu pracowników, udała się w stronę Radomskich Zakładów Przemysłu
Skórzanego “Radoskór”.
Około godziny 9.00 do strajku okupacyjnego doszło
również w Zakładach Urządzeń i Instalacji “Termowent”. Z Zakładu Sprzętu
Grzejnego oraz Radoskóru do strajku przyłączyło się ok. 300 osób.
Manifestujący pracownicy “Waltera” i “Radoskóru” pomaszerowali do Zakładów
Drzewnych i Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Około godziny 10.00 tłum
demonstrantów liczył już około 2 tysięcy ludzi. Ktoś rzucił hasło: “Idziemy pod
komitet”. Ludzie natychmiast ruszyli w tym kierunku śpiewając hymn narodowy i
“Międzynarodówkę”.
Pod budynkiem Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
gromadzili się pracownicy strajkujących zakładów, a także przygodne osoby.
Manifestanci zażądali rozmów z kierownictwem partyjnym województwa. Ówczesny I
sekretarz KW PZPR w Radomiu Janusz Prokopiak ustalił, że do demonstrantów
wyjdzie sekretarz KW Jerzy Adamczyk. Adamczyk próbował nawiązać kontakt ze
strajkującymi i zmusić ich do wyłonienia delegacji, z którą kierownictwo
partyjne miało przeprowadzić rozmowy o ewentualnym zniesieniu podwyżek cen.
Delegacja nie została wyłoniona, bo demonstranci obawiali się aresztowań.
O
godzinie 10.15 generał Bogusław Stachura, szef operacji “Lato ‘76”, na bieżąco
informowany o rozwoju wypadków podjął decyzję o skierowaniu do Radomia
pododdziałów ZOMO z najbliżej położonych województw i miejscowości - z Lublina,
Łodzi, Warszawy i Kielc. Następnie drogą lotniczą przy wykorzystaniu samolotów
wojskowych i lotniska w pobliskim Sadkowie przerzucane były, postawione w stan
alarmu, pododdziały Wyższej Szkoły Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w
Szczytnie.
Około godziny 11.00 tłum pod komitetem liczył ok. 4 tys. osób.
Część ze strajkujących wyruszyła w stronę RWT. Tłum próbował dostać się na teren
zakładu, ale udało się to dopiero po sforsowaniu bramy. Zdecydowana większość
pracowników RWT od razu wyszła na ulicę. W Zakładach Mięsnych stanowiska pracy
opuściło około 500 osób; manifestanci udali się następnie pod ZREMB, gdzie do
manifestacji przyłączyło się około 300 osób.
I sekretarz KW Prokopiak
przeprowadził rozmowę z sekretarzem KC Janem Szydlakiem, który oświadczył, że
nie jest władny odwołać podwyżki cen. Prokopiak, aby odwlec w czasie moment
ataku tłumu na komitet, poinformował o godzinie 12.30 zgromadzonych ludzi, że
decyzja władz centralnych zostanie ogłoszona o godzinie 14.00.
Po godzinie
13.00 na lotnisku w Sadkowie, na peryferiach miasta, wylądowały samoloty z
przybywającymi na odsiecz radomskiej milicji siłami 11, 12 i 13 kompanii Wyższej
Szkoły Oficerskiej MO w Szczytnie, łącznie 13 oficerów i 190 podchorążych,
którzy od razu wyruszyli na ulice miasta. W drodze znajdowały się kolejne
kompanie WSO Szczytno. W tym czasie, od strony ul. Warszawskiej przybyła do
Radomia V kompania ZOMO z Warszawy i w kilkanaście minut później, około godziny
14.20, VI kompania warszawskich Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej. W
siedzibie radomskiego ZOMO kompanie otrzymały wytyczne do dalszego postępowania;
po napełnieniu wodą armatek wodnych, miały udać się różnymi trasami pod budynek
KW PZPR.
O godzinie 14.00 upłynął termin udzielenia odpowiedzi manifestantom
na temat zniesienia podwyżek. I sekretarz nie zdecydował się na wystąpienie.
Kilkanaście minut po godzinie 14 rozgoryczeni brakiem odpowiedzi ze strony
przedstawicieli władz centralnych, ludzie zebrani pod komitetem wdarli się do
środka.
W tym czasie dotarły do Radomia dodatkowe kompanie ZOMO wysłane
pomiędzy 10.00 a 11.30; o godzinie 14.15 dotarła do granic miasta II kompania
ZOMO Łódź pod dowództwem porucznika Władysława Antosika w sile 60
funkcjonariuszy. Kilka minut później dotarł do miasta kolejny pododdział ZOMO –
z Lublina pod dowództwem kapitana Stanisława Bienia, w sile 41 osób. Jako
następny przybył 44-osobowy pododdział ZOMO z Kielc. Radomski oddział ZOMO
liczył 74 funkcjonariuszy. W sumie około godziny 14.30 Komenda Wojewódzka MO w
Radomiu dysponowała 622 funkcjonariuszami milicji.
O godzinie 14.30 osoby
znajdujące się wewnątrz Komitetu Wojewódzkiego ostatecznie podpaliły budynek
oraz sprzęty i pojazdy znajdujące się na zewnątrz, w tym samochód I sekretarza
Prokopiaka. Pod palący się budynek zostały skierowane 4 samochody strażackie z
zadaniem ugaszenia pożaru. Tłum jednak zablokował ich dojazd do miejsca akcji.
Budowanie barykad rozpoczęto jeszcze przed godziną 14.00, aby siły milicyjne nie
miały dostępu do komitetu.
Zarówno pod płonącym komitetem jak i na
większości ulic trwały zacięte walki między demonstrantami i milicją.
Manifestanci używali butelek z benzyną, kamieni, budowali wciąż nowe barykady.
Do godziny 15.00 walka była prawie wyrównana, ze względu na ograniczoną liczbę
funkcjonariuszy biorących udział w tłumieniu demonstracji. Około godziny 15.10 w
rejon KW PZPR dotarł pierwszy zwarty oddział milicji – V kompania ZOMO z
Warszawy, następna przybyła VI kompania. Natychmiast rozpoczęto pacyfikację przy
użyciu gazów łzawiących i armatek wodnych. Kolejne kompanie ZOMO wyruszyły w
stronę centrum miasta.
Około godziny 16.00 nadal płonął budynek KW PZPR,
gdzie nie mogła dojechać straż pożarna. Wobec coraz bardziej
rozprzestrzeniających się walk i coraz częstszych incydentów, około godziny
16.20 z powodu wyczerpania zapasów środków chemicznych i wody, z placu boju pod
KW PZPR zmuszone były ustąpić jednostki ZOMO z Warszawy. W tym czasie, według
danych milicyjnych, nastąpiło największe natężenie walk i demonstracji w
mieście. Manifestowało około 20 tysięcy osób.
Do godziny 17.00 w dyspozycji
Komendanta Wojewódzkiego znajdowało się 732 funkcjonariuszy ZOMO. Pod komitetem
sytuacja stale była bardzo napięta; trwały starcia manifestantów z milicją.
Od godziny 16.30 dyrektorzy zakładów pracy zaczęli zwalniać wcześniej do domu
tych pracowników, którzy pojawili się w fabrykach na II zmianie; dyrekcje
dostosowywały się do wytycznych uzyskanych z Komendy Wojewódzkiej MO.
Wracających do domów robotników zatrzymywali funkcjonariusze Milicji
Obywatelskiej, zarzucając im uczestnictwo w zamieszkach. Aresztowania ta miały
charakter masowy, funkcjonariusze MO i ZOMO urządzali wręcz “łapanki” na
ulicach, zdarzały się przypadki wyciągania gapiów z ich własnych domów czy
balkonów.
Około godziny 17.20 na lotnisku w Sadkowie wylądowały samoloty z
kolejnymi pięcioma kompaniami WSO w Szczytnie, łącznie 366 osób, w tym 25
oficerów. Bezpośrednio zostali skierowani do akcji. Około godziny 18.00 przybyło
pięć następnych kompanii ze Szczytna, w sile 198 ludzi.
Na terenie miasta
kilka minut po 18.00 nadal demonstrowało około 15 tysięcy osób. We wczesnych
godzinach wieczornych do Radomia przybyły kolejne pododdziały ZOMO, tym razem z
Łodzi. Około godziny 18.00 w Radomiu znalazł się także pododdział żołnierzy
Nadwiślańskich Jednostek MSW. Oddział ten otoczył kordonem budynek KW PZPR,
gdzie podjechały dwie sekcje straży pożarnej i przystąpiły do gaszenia budynku.
Do godziny 21.00 w mieście trwały nieliczne walki strajkujących z milicją.
Powoli liczba demonstrantów zmniejszała się, ale szczególnie na peryferiach
Radomia, gdzie manifestanci zostali zepchnięci, na ulicach znajdowało się
jeszcze około 5 tysięcy osób. Nad miastem krążyły śmigłowce, a ulice były
patrolowane przez dwunastoosobowe jednostki ZOMO , WSO i MO, które atakowały
pałkami każdego kto znalazł się w polu ich działania. Ogółem na terenie Radomia
znajdowało się w godzinach wieczornych 1453 funkcjonariuszy mundurowych.
Bilans radomskich zajść
W wydarzeniach ulicznych radomskiego czerwca 1976 roku brało udział
bezpośrednio demonstrując na ulicach od kilkunastu do 20 tysięcy ludzi. Byli to
pracownicy 33 zakładów pracy z Radomia i województwa, studenci Politechniki
Świętokrzyskiej w Radomiu, uczniowie szkół średnich. 25 czerwca miały miejsce
przerwy w pracy w 25 zakładach przemysłowych, a na ulice miasta wyszły tysiące
demonstrantów - pracowników zatrudnionych m.in. w Zakładach Metalowych “Walter”,
Radomskich Zakładach Przemysłu Skórzanego “Radoskór”, Fabryce Łączników,
Zakładach Sprzętu Grzejnego, “Techmatrans”; “Budochemie”, Radomskiej Wytwórni
Telefonów, Radomskich Zakładach Materiałów Ogniotrwałych, Zakładach Naprawy
Taboru Kolejowego, Polskich Kolejach Państwowych, “Termowencie”, Zakładach
Remontów Maszyn Budowlanych – “ZREMB”, Wytwórni Części Zamiennych, Odlewniach
Radomskich, Kieleckim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego w Radomiu,
Kombinacie Budownictwa Mieszkaniowego, Radomskich Zakładach Graficznych,
Radomskich Zakładach Naprawy Samochodów, Wytwórni Prefabrykatów Budowlanych,
Radomskich Zakładach Drzewnych, Zakładach Mechanizacji Rolnictwa. Ogółem na
44026 osób zatrudnionych w tych zakładach, w dniu 25 czerwca 1976 roku
strajkowało 14116 pracowników, co stanowiło 32,1%. W wypadkach zginęło 2
demonstrantów. 198 osób odniosło rany i obrażenia. Straty materialne oszacowano
na ponad 77 mln zł, z czego ok. 30 milionów złotych przypadało na straty
bezpośrednie, wynikłe z podpaleń i zniszczeń, a ponad 47 milionów złotych na
straty produkcyjne. Pożar w znacznym stopniu uszkodził gmach Komitetu
Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Spalono 24 samochody, w
tym 5 ciężarowych i 19 osobowych.
Stan pododdziałów zwartych MO
wykorzystanych do tłumienia wystąpień robotniczych w Radomiu w dniu 25 czerwca
1976 roku wynosił, według danych MSW, 1543 funkcjonariuszy. Do północy tego dnia
zatrzymano 275 osób.
W sumie w Radomiu zatrzymano 634 osoby. Ponadto
zwolniono z pracy w trybie natychmiastowym 939.
Komuniści zareagowali na
robotniczy protest równie szybko, co tchórzliwie. W oświadczeniu złożonym
25.06.1976 r. o 20.00 premier Jaroszewicz nie wspomniał ani słowem o strajkach i
manifestacjach. Mówił za to o tym, że w ciągu dnia w zakładach pracy odbywały
się “konsultacje”, których uczestnicy wyrażali “zrozumienie” dla rządowego
projektu, ale zgłosili tyle uwag, iż ich rozpatrzenie będzie wymagało czasu.
Rzekomo z tego powodu rząd wycofał z Sejmu przedstawiony poprzedniego dnia
projekt podwyżek. Przez następne dni w środkach masowego przekazu mówiono już
więcej o zajściu w Radomiu i Ursusie. Przedstawiono je jako zakłócenie
“konsultacji” przez elementy chuligańskie, które niszczyły i rabowały sklepy.
Wiece potępiające “warchołów” i “wichrzycieli” organizowano w całym kraju. 29.06
urządzono wiec na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, 30.06 podobny wiec
zorganizowano w Radomiu.
II.
Represje i ich skala były szokiem dla sporej części społeczeństwa. Miały jednak bardzo ważny uboczny skutek doprowadziły do powstania kolejnych organizacji opozycyjnych, których znaczenie dla powstania „Solidarności” było wręcz kolosalne – Komitetu Obrony Robotników (KOR) oraz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
1.
Początki Komietu Obrony Robotników wiążą się
ściśle ze środowiskiem 1 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta
zwanej potocznie „czarną jedynką”. Nazwa wzięła się stąd, że jej członkowie
nosili czarne chusty. Drużyna powstała jeszcze w ostatnich latach zaborów, jako
podmiot nielegalny, aktywna była w latach Polski niepodległej a jej członkowie
byli członkami podziemia w czasie wojny przede wszystkim w ramach Szarych
Szeregów. Związana była cały czas z Gimnazjum/Liceum im. Tadeusza Reytana. W
1949 roku drużyna się rozformowała, aby uniknąć wchłonięcia przez skomunizowany
nowy ruch harcerski. Odrodziła się po przełomie październikowym aczkolwiek na
początku lat 60-tych przejściowo ją zawieszono. W ramach drużyny powstał krąg
tzw. Gromady Włóczęgów. Jego celem było przygotowanie kadr instruktorskich,
stworzenie środowiska skupiającego osoby, które z racji wieku opuszczały
harcerstwo oraz zorganizowanie klubu dyskusyjnego. Osoby związane z tym
środowanie klubu dyskusyjnego. Osoby związane z tym środowiskiem miały
orientację niepodległościową ukształtowaną przez uczestnictwo w tej gałęzi ruchu
harcerskiego, która opierała się o najlepsze przedwojenne wzorce. Główne
nazwiska w tym środowisku to: Andrzej Kijowski, Andrzej Celiński, Michał
Kulesza, Wojciech Onyszkiewicz, Piotr Naimski, Marek Barański, Ludwik Dorn,
Antoni Macierewicz czy Wojciech Fałkowski. Gromada organizowała spotkania i
odczyty, a jej członkowie zbierali min. krew dla ofiar masakry na Wybrzeżu
w 1970 roku.
Gdy wybuchły protesty robotnicze w czerwcu 1976 roku z
inicjatywy Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego powstał projekt
zorganizowania pomocy dla represjonowanych. 11 września opracowano wstępny
dokument powołujący Komitet Obrony Robotników a 22 września oficjalnie powołano
do życia KOR na spotkaniu w mieszkaniu Anieli Steinsbergowej, zasłużonej
adwokat, w którym wzięli udział Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Jan
Olszewski, Ludwik Cohn, Jan Józef Lipski. Następnego dnia przedstawiono apel do
społeczeństwa i władz partyjnych. Wspomniany apel z 23 września 1976 roku był
początkiem działalności KOR. Oto jego fragment:
„Robotniczy protest
przeciwko wygórowanym podwyżkom, który był wyrazem postawy niemal całego
społeczeństwa, pociągnął za sobą brutalne prześladowania. W Ursusie, Radomiu i
innych miastach bito, kopano i masowo aresztowano demonstrantów. Najszerszy
zasięg miało wyrzucanie z pracy, co obok aresztowań szczególnie uderzyło w
rodziny represjonowanych.
Stosowanie represji z reguły związane było z
łamaniem prawa przez organa władzy. Sądy wydawały orzeczenia bez materiału
dowodowego, z pracy wyrzucano naruszając przepisy k.p. Nie cofnięto się przed
wymuszaniem przemocą zeznań. […] Od dawna jednak represje nie były tak brutalne
i masowe jak ostatnio. Po raz pierwszy od wielu lat aresztowaniom i
przesłuchiwaniom towarzyszył terror fizyczny.
Ofiary obecnych represji nie
mogą liczyć na żadną pomoc i obronę ze strony instytucji do tego powołanych, np.
związków zawodowych, których rola jest żałosna. Pomocy odmawiają też agendy
opieki społecznej. W tej sytuacji rolę tę musi wziąć na siebie społeczeństwo, w
interesie, którego wystąpili prześladowani. Społeczeństwo, bowiem nie ma innych
metod obrony przed bezprawiem jak solidarność i wzajemna pomoc.
Dlatego
niżej podpisani zawiązują Komitet Obrony Robotników w celu zainicjowania
wszechstronnych form obrony i pomocy. Niezbędna jest pomoc prawna, finansowa i
lekarska. Nie mniej istotna jest pełna informacja o prześladowaniach. […]
Zastosowane wobec robotników represje stanowią naruszenie podstawowych praw
człowieka uznanych zarówno w prawie międzynarodowym, jak i obowiązujących w
polskim prawodawstwie: prawo do pracy, strajku, prawo do swobodnego wyrażania
własnych przekonań, prawo do udziału w zebraniach i demonstracjach. Dlatego
Komitet domaga się amnestii dla skazanych i aresztowanych i przywrócenia
wszystkim represjonowanym pracy […]”.
Apel podpisały następujące osoby:
Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward
Lipiński, Jan Józef Lipski,
Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni
Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja,
Wojciech Ziembiński.
Do KOR-u z czasem dołączały kolejne osoby;
najważniejsze nazwiska to znana aktorka teatralna Halina Mikołajska, pisarka
Anka Kowalska, Mirosław Chojecki, Jan Kielanowski, Stefan Kaczorowski. Poza
formalnymi członkami wiele osób współpracowało z komitetem – m.in.: Zofia i
Zbigniew Romaszewscy, Ludwik Dorn, Ludwika i Henryk Wujcowie, Jan Olszewski,
Helena Łuczywo, Seweryn Blumsztajn, Wojciech Arkuszewski, Wojciech Fałkowski,
Andrzej Celiński.
Podstawowe formy działalności polegały na udzielaniu
szeroko zakrojonej pomocy dla robotników represjonowanych wskutek wypadków
czerwcowych. Przede wszystkim była to pomoc prawna, materialna a także lekarska.
Pierwsze inicjatywy były podejmowane jeszcze przed formalnym powstaniem KOR.
Organizowano zbiórki pieniędzy, adwokaci zaangażowani w działalność KOR bronili
represjonowanych w sądzie, zbierano informacje o represjach, wspierano rodziny
zatrzymanych przez władze robotników. Komitet dzielił się na dwie podstawowe
grupy „terenowe”, radomską i ursuską z uwagi na to, że te dwa ośrodki były
miejscem kumulacji protestów z 25 czerwca, ale działalność była prowadzona także
w innych miastach.
Ważnym elementem było także wywieranie nacisku na władze
by te ograniczyły czy wręcz zakończyły represje. W sumie KOR pomógł 600 rodzinom
robotniczym, na pomoc wydał około 3 mln złotych, a naciski społeczne
doprowadziły w 1977 roku do amnestii większości uczestników zajść oraz
represjonowanych osób, które pomagały poszkodowanym robotnikom.
29 września
1977 roku odbyło się zebranie działaczy KOR, którzy podjęli decyzje o
przekształceniu komitetu w organizację o nazwie Komitet Samopomocy Społecznej
„KOR”.
Bardzo ważną rolę odgrywało Biuro Interwencyjne KSS „KOR” prowadzone
przez Zofię i Zbigniewa Romaszewskich, które miało za zadanie pomagać wszystkim
prześladowanym przez władze. Działacze korowscy odegrali również bardzo ważną
rolę w formowaniu się „Solidarności”, a ostateczny koniec działalności komitetu
przypadł na rok 1981.
2.
W łonie KOR narastały stopniowo poważne różnice co do celów dalszej
działalności oraz na tle światopoglądowym. Część członków KOR odłączyła się i
wraz z innymi działaczami opozycji utworzyła w marcu 1977 r. „Ruch Praw Obrony
Człowieka i Obywatela w Polsce”.
ROPCIO zdominowali ludzie z
niepodległościowej opcji politycznej. Dla nich odniesieniem była tradycja II RP,
Armia Krajowa oraz powojenne podziemie niepodległościowe. Początki były związane
z nielegalną organizacją ”Ruch”, o której pisaliśmy w poprzednim numerze
„Biuletynu”.
Po wyjściu na wolność Andrzej Czuma rozpoczął starania o
ponowne podjęcie aktywności opozycyjnej, ale na innych już zasadach.
Nawiązał kontakty m.in. z Leszkiem Moczulskim, Markiem Barańskim,
Aleksandrem Hallem, Arkadiuszem Rybickim, Maciejem Grzywaczewskim o. Ludwikiem
Wiśniewskim. Owocem tych kontaktów była koncepcja utworzenia organizacji o
nazwie „Nurt Niepodległościowy”. Początkowo usiłowano połączyć w jedno wszystkie
środowiska opozycyjne jednakże spory o kształt ideowy planowanej organizacji
spowodowały, że do tego nie doszło. W tej sytuacji 25 marca 1977 roku oficjalnie
utworzono Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce. Ogłoszono
jednocześnie „Apel do społeczeństwa polskiego” będący manifestem programowym
ROPCIO. Dokument ten podpisali: Andrzej Czuma, Leszek Moczulski, Marek
Myszkiewicz-Niesiołowski, Adam Wojciechowski, Andrzej Woźnicki, generał
Mieczysław Boruta-Spiechowicz, Piotr Typiak, Bogumił Studziński, Kazimierz
Janusz, o. Ludwik Wiśniewski, ks. Bohdan Papiernik, Zbigniew Sekulski, Zbigniew
Siemiński, Karol Głogowski, Stefan Kaczorowski, Antoni Pajdak, ks. Jan Zieja i
Wojciech Ziembiński. Czterej ostatni byli działaczami KOR-u.
Apel przekazano
do wiadomości sejmu i episkopatu.
Nowa organizacja nie miała struktur
formalnych. Jej celem była jawna działalność a o członkostwie decydowało
samookreślenie polegające na ustnej deklaracji akceptującej cele ROPCIO zawarte
w „Apelu do społeczeństwa”. Jedynymi funkcjami były stanowiska rzeczników, które
pełnili Andrzej Czuma i Leszek Moczulski. Brak sformalizowanych struktur miał na
celu utrudnienie rozbicia środowiska przez władze. ROPCIO prowadził działalność
publicystyczną w ramach czasopisma „Opinie”, informacyjną i pomocową.
Działalność starano się rozszerzyć na środowiska robotnicze i wiejskie. W
ramach tego prowadzony w Katowicach przez Kazimierza Świtonia Punkt
Konsultacyjno-Informacyjny stał się zaczynem, z którego powstały później Wolne
Związki Zawodowe Górnego Śląska. Takie punkty istniały także w innych miastach i
były miejscem gdzie osoby szukające pomocy mogły się zwrócić. Prowadzono także
działalność edukacyjną w ramach Klubów Swobodnych Dyskusji. Bardzo ważnym i
widocznym przejawem działalności ROPCIO były manifestacje patriotyczne w
rocznice narodowe, których władza ludowa nie honorowała a więc 11 listopada, 3
maja, 1 sierpnia, a także w rocznicę Grudnia 70.
W 1978 roku ROPCIO zaczął
się rozpadać głównie wskutek konfliktu personalnego między Andrzejem Czumą i
Leszkiem Moczulskim. U jego podłoża leżał spór o formę dalszej działalności i
metody działania. Czuma m.in. proponował nadanie ROPCIO-owi bardziej
sformalizowanego kierownictwa. W grudniu 1978 r. organizacja rozpadła się na dwa
odłamy używające tej samej nazwy. Jednym kierował Czuma, drugim Moczulski. Grupa
Moczulskiego utworzyła 1 września 1979 roku Konfederację Polski Niepodległej. Z
kolei środowisko gdańskich działaczy ROPCIO z Hallem i Rybickim na czele
utworzyli w lipcu 1979 roku Ruch Młodej Polski, który miał także charakter
niepodległościowy.
W tym duchu działała też inna organizacja, która powstała
wskutek rozłamu w ROPCIO, Ruch Wolnych Demokratów Karola Głogowskiego aktywny
głównie w Łodzi i Wrocławiu. Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia
Narodu Wojciecha Ziembińskiego to kolejna grupa wyłoniona z tego środowiska. Pod
koniec 1979 roku nastąpiła ostateczna dezintegracja ROPCIO. Tak jak w przypadku
działaczy KOR-u, również i działacze ROPCiO wzięli aktywny udział w tworzeniu
„Solidarności”.